Znacie to uczucie kiedy widzicie coś do kupienia i dzień nie może się skończyć zanim tego nie kupicie? Ja ostatnio tak miałam z brokułami. Były tak jędrne, dorodne, soczysto zielone, że nie mogłam się oprzeć i kupiłam aż trzy. Dodam, że kilka dni wcześniej w jednej z popularnych sieci sklepów kupiłam małą sztukę (500gram) za 2,50zł, a te na targu 2zł za dużą sztukę, z ciekawości sprawdziłam - kilogram żywego brokuła:). Jednego wykorzystałam od razu do zrobienia obiadu, a dwa pozostałe zamroziłam. W zimie będzie jak znalazł, a wystarczy tylko trochę miejsca w zamrażalce. Jakoś bardziej ufam tym warzywom od drobnego sprzedawcy na targu niż zieleninie w środku zimy w hipermarkecie.
Składniki:
- brokuł
- makaron (małe kolanka, świderki, kokardki - wedle uznania)
- duży śmietankowy serek topiony
- kostka rosołowa
- pół szklanki wody
Brokuł dzielimy na różyczki, gotujemy w osolonym wrzątku. Do głębokiej patelni wlewamy pół szklanki wody, dodajemy kostkę rosołową i rozdrobniony serek topiony. Mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Dodajemy ugotowany brokuł. Całość rozdrabniamy widelcem. Mamy otrzymać jasnozieloną papkę. Doprawiamy wedle uznania: pieprzem, może być oregano.
Do całości dodajemy ugotowany wcześniej makaron i mieszamy, aby sos oblepił każdy możliwy kawałek ciasta.
Smacznego! :)
Edit: wpis bierze udział w akcjach:
Z brokuła zawsze da się wyczarować coś pysznego :) Twoje danie jest tego idealnym przykładem
OdpowiedzUsuńuwielbiam dania z tym warzywem w roli głównej :)
OdpowiedzUsuń