Kiedyś dziwiło mnie kiedy mama w wielkim garze gotowała bigos. Był na to specjalny wielki (tak mi się wtedy wydawało) sagan. Fajne było podjadanie kapusty kiszonej przed zapakowaniem jej do tego przepastnego kotła. Bo najlepszy bigos jest z kiszonej kapusty (i niech nikt nie próbuje mi wmówić, że jest inaczej:)) I zapach bigosu - jakiego nie da się pomylić z żadnym innym daniem... :) Jakoś jak przypominam sobie jakiekolwiek domowe kucharzenie to czuję się znów jak mały dzieciak. Przyszedł w końcu ten czas kiedy samemu buduje się dom. I na domowy bigos, swój własny, też przyszedł czas.
Na szczęście już kilka takich wielkich gotowań mam za sobą. Ten bigos jest "którymś" z kolei. Pierwszy też był dobry. Gotowany wspólnymi siłami z mężem. Ależ byliśmy z siebie dumni:) teraz wiem, że bigos to nie jest jakaś strasznie skomplikowana sprawa, ale ten pierwszy... ach to był wyczyn:) Dzisiaj wyposażeni w zdecydowanie (!) większy garnek w gotowaniu "beegeesu" czujemy się już znaczenie mocniejsi. Ba. Zaczynamy nawet z nim trochę eksperymentować. Dla przykładu: poniższa wersja zawiera dotąd nieznany nam owoc jałowca...
Do stosowania nowości w tym tradycyjnym daniu zainspirował mnie program MasterChef (odcinek z odgadywaniem składników bigosu). Moja wersja nie jest tak bogata w dodatki, ale i tak dobra.
Składniki:
- kapusta kiszona
- suszone grzyby (podgrzybki)
- liść laurowy
- ziele angielskie
- pieprz kolorowy
- pieprz czarny mielony
- owoc jałowca (nowość u nas)
- śliwki suszone (w MC mieli wędzone...)
- koncentrat pomidorowy
- cebula
- kiełbasa (mogą być też inne rodzaje mięsa).
Kapustę można trochę obgotować, żeby była mniej kwaśna. Moja tym razem była dana żywcem z beczki. Grzybki chwilę moczę, podgotowuję i koniecznie z wodą w której się gotowały wlewam do kapusty. Duszę na wolnym ogniu. Dodaję przyprawy (pieprz mielony pod koniec, żeby nie gorzkniał - mąż gdzieś tak wyczytał), pokrojone śliwki. Kiedy kapucha jest miękka, wrzucam do niej - wcześniej podsmażoną z cebulką - kiełbasę. Pod koniec gotowania dodaję kilka łyżeczek koncentratu pomidorowego (wtedy bigos ma ładniejszy kolor, chociaż już same grzybki robią dobrą robotę:)). Żeby bigos był bardziej sycący (i tuczący...) na koniec zapalam odrobiną mąki z tłuszczem. Na gorąco wekuję i jeszcze przez kilka kolejnych dni mam wielką kapuścianą radochę;)
Ciężko wędzone kupić, ale u nas przed świętami bn są zawsze bo kompot się z nich robi więc zapasy muszę uzupełnić.
OdpowiedzUsuńI czarnuszki wypróbuj w bigosie;)
A ja Cię nominuję.
http://zaczarowanakuchnia.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html
Kiedyś może spróbuję i wędzone, tymczasem tylko takie miałam:) z czarnuszką jeszcze chyba nigdy się nie spotkałam, ale jeśli polecasz... to chętnie przetestuję.
UsuńZa nominację w imieniu swoim i Ani serdecznie dziękuję! :) już wkrótce i u nas pojawi się stosowny wpis na ten temat.
Mój mąż uwielbia bigos z dużym kawałkiem chleba :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do odebrania nominacji Liebster Blog, jeśli macie czas :)
Pozdrawiam:)
kasia
notatnikkulinarny.blogspot.com
dziękujemy bardzo, odpowiedzi pojawią się wkrótce :)
Usuń