Cudnie wspomina się wieczory u dziadków, takie za dzieciaka. Ciepłe, serdeczne, pachnące racuchami albo plackami z jabłkami. Ostatnio poczułam nieodpartą ochotę właśnie na placki z jabłkami jakie pamiętam z dzieciństwa. Babcia często takie robiła. I nie ma w tym nic dziwnego, że często, bo bardzo ją z rodzeństwem o nie męczyliśmy:) Przy najbliższej okazji też o takie placki Babcię poproszę. Jej przecież zawsze wyjdą lepsze:) Tymczasem kilka dni temu pierwszy raz odważyłam się zrobić je samodzielnie. Mężowi posmakowały (ku mojej ogromnej radości) - mało tego - sam upomina się, żeby je robić:) no i proszę - znów są:) Na kolację były i teraz jeszcze na drugie śniadanie kilka sztuk na szczęście zostało.
Składniki (na około 35 sztuk niedużych placuszków):
- 2 jajka
- 1 cukier wanilinowy
- 2-3 łyżki cukru
- duży kefir (400 g)
- 300 ml mąki
- 2 duże jabłka
Jajka roztrzepać z cukrem (zwykłym i wanilinowym). Dodać kefir i mąkę. Wszystko zmiksować. Dodać jabłka starte na tarce o dużych oczkach i wszystko wymieszać łyżką (jabłek już nie maltretować mikserem;)). Powstała masa powinna być dość gęsta. Należy kłaść ją łyżką na lekko otłuszczoną patelnię. Podsmażyć na rumiano z każdej strony.
Są z jabłkami, więc proszę się nie martwić, że po usmażeniu są w środku delikatnie wilgotne - tak powinno być. A mnie to za pierwszym razem trochę przestraszyło:)
Najlepsze jeszcze gorące, ale świetnie sprawdzają się też na zimno i po ponownym podgrzaniu.
To jest także smak mojego dzieciństwa :) Pysznie :)
OdpowiedzUsuńprzepis zapisuję :)
OdpowiedzUsuńwarto mieć zapisany ten przepis z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńja wlasnie dzisiaj zrobilam takie ale mi nie wyrosly :-/ moze to wina zimnego kefiru dodanego do ciasta?
OdpowiedzUsuń