Przerwa na blogu miała być krótka, okazała się dość długa. Chwilowo wracam - oby na dłużej:) Dziękuję za odwiedziny i wiadomości w czasie ciszy:) postaram się szybko nadrobić braki.
Dietę matki karmiącej alergika odstawiłam dobre dwa miesiące temu i od tego czasu na nowo nauczyłam się jeść "normalnie". Znów zachciało mi się kulinarnych eksperymentów:)
Dawno temu powiedziałam sobie na to: "nie, lekka przesada takie zielone ciasto, poza tym jak szpinak na słodko może się udać?" Od tego czasu - na szczęście - przygotowywałam je już kilka razy i zawsze robiło wrażenie. Wbrew obawom nie czuć smaku szpinaku. Ciasto jest wilgotne, nie zapycha:) Krem nadaje całości delikatnego orzeźwienia i lekkości (z braku pomysłów te określenia najbardziej mi tu pasują). Przepis z którego korzystam znalazłam na blogu Smak Świadomości, ukłon w stronę dziewczyn za pomysł na dodanie lekko słonego serka do kremu - pychota.