Przepis znaleziony na blogu Asi i sprawdzony na Kwestii Smaku:).
Składniki - ciasto:
- 3 szklanki mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki soli
- 3 łyżki cukru
- 1 szklanka letniej wody (nie-alergikom polecam mleko)
- 2,5 łyżeczki suszonych drożdży instant
- 1/4 szklanki oleju (lub roztopionego masła)
Składniki - nadzienie:
- 1/4 szklanki roztopionej margaryny bezmlecznej (idealnie jest z prawdziwym masłem)
- cynamon (wedle uznania - ja bardzo lubię jego aromat więc zużyłam ok 3 łyżek)
- cukier (też prawie 3 łyżki)
- suszona żurawina lub rodzynki
Mąkę przesiać, dodać cukier i sól. Olej i rozpuszczone w wodzie drożdże dodać do mąki. Wymieszać drewnianą łyżką i wyrabiać około 8 - 10 minut, aż ciasto będzie gładkie, nie będzie się kleiło, a ręka będzie bolała jak diabli;) Następnie jeszcze przez chwilę zagniatać na stolnicy/blacie. Większą (ciasto podwoi objętość) czystą miskę wysmarować olejem - przełożyć do niej gotowe ciasto. Przykryć szczelnie folią spożywczą i zostawić na noc w lodówce.
W oryginale jest informacja, że ciasto można w lodówce przechowywać do 4 dni. Jak dla mnie to za długo - po 3 dniach aromat - nawet jak dla takiego miłośnika - był zbyt mocny, moim zdaniem drożdże wówczas za bardzo się przerobiły.
Następnego dnia wyjąć ciasto z lodówki, owinąć folią i odstawić na 20 minut. Po tym czasie - rozwałkować na niezbyt gruby prostokąt. Posmarować roztopioną margaryną (lub masłem), posypać cukrem i obficie cynamonem. Przybrać suszoną żurawiną. Zawinąć w rulon, przeciąć wzdłuż, ale ale:) nie do końca - jeden musi zostać w całości. Spleść w niby-warkocz. Tortownicę (moja miała średnicę 25 cm) wysmarować margaryną i wysypać mąką lub kaszą manną. Ciasto ułożyć w blaszce w kształt wieńca.
Odstawić na 30 - 45 minut w ciepłe miejsce. Przed pieczeniem wierzch posmarować wodą lub mlekiem.
Piec w piekarniku nagrzanym do 180 st. C przez około 30 minut. Wieniec powinien się w tym czasie zarumienić. Po upieczeniu odstawić do ostygnięcia.
I mamy wyśmienite drożdżowe:)
pewnie smakował i pachniał wspaniale...
OdpowiedzUsuńMmm, pyszności... :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam zapach ciasta drożdżowego :)
Prawda, pachniał obłędnie. Drożdżowe... cynamon... jak więc mogło być inaczej;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie ciasto, a Twoje wygląda bardzo apetycznie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWyobrazam sobie, jak pieknie musialo pachniec...
OdpowiedzUsuń